Bullet For My Valentine +
The Kroach (support)
06.08.2019
Moje marzenie (jedno z
wielu) zostało spełnione w czerwcu na Mystic Festivalu. Bartka na
początku sierpnia.
Pamiętam, jak namawiali
mnie na ten koncert. Argument, który mnie przekonał był ten o
Bartku. Tak samo jak ja, on marzył o koncercie Bullet For My
Valentine od kilku ładnych lat. Nie mogłem odmówić sobie tej
przyjemności i nie towarzyszyć chłopakom. Namówili mnie.
Pojechaliśmy w trójkę – ja, Bartek i Piotrek – na koncert do
krakowskiego klubu Kwadrat.
Bilety zakupione, wolne załatwione,
czas ruszać ku marzeniom.!
Jak to w męskim gronie bywa – nie
może być normalnie, a już tym bardziej poważnie. Od samego
momentu, kiedy wsiadłem do samochodu i ruszyliśmy poziom głupawki
przekroczył dozwoloną normę. Piotrek wyciągnął ze schowka
gumowego kaczora i zaczął nim kwakać... mentalnie uklęknąłem ze
śmiechu.
Nieco bliżej Krakowa wywiązała się
jedna z tych poważniejszych rozmów. Nie pamiętam jaki był temat,
ale żarty i śmiechy odeszły na boczne tory, kiedy rozmowa
rozgrzała całe wnętrze samochodu.
Dotarliśmy na miejsce. Koło 15:00.
Sporo czasu jeszcze, więc spokojnie odstawiliśmy wyścigówkę
Bartka na parking, a następnie udaliśmy się pod klub, oczekiwać
na otwarcie bramy.
Dzięki temu, że tym razem kierowcą
nie byłem ja – tylko Bartek – w końcu mogłem skosztować
złotego napoju bogów. W stylowych plastikowych szklaneczkach (za
które musiałem dać piątkę!). Trochę mnie to zaskoczyło, ale
człowiek nie wielbłąd – napić się musi. Nawiasem mówiąc,
trzeba było skorzystać z okazji nie bycia kierowcą. Piotrek też
się skusił.
Miejsce, jakie dane nam było zająć,
nazwaliśmy „lożą VIPów”. Ponieważ stanęliśmy na czymś, co
przypominało balkon, z lewej strony. Dzięki czemu mieliśmy idealny
widok na kulisy. Niestety, zespoły widzieliśmy nieco gorzej, ale
nic nam to nie przeszkadzało w świetnej zabawie.
Pierwszym zespołem, który przywitał
nas tego wieczoru był The Kroach – młoda formacja z Sulejówka.
Chłopaki grają coś pomiędzy heavy metalem, progresywnym metalem,
kończąc na metalcore'u.
Chłopaki dali czadu i przyjemnie było
się przy nich rozgrzać w oczekiwaniu na gwiazdę wieczoru.
W pewnym momencie wzrok mój i
perkusisty grupy – Jason Bowld – spotkały się. Wymieniliśmy
się uśmiechami i rogami.
W pewnym momencie mój słuch wykrył
coś dziwnego. Po koncercie potwierdzili to chłopaki. Michael się
pomylił! Zdarzyć się może każdemu. Jednak Jason wyszedł z tej
omyłki w iście profesjonalny sposób. W następnej sekwencji
popełnił ten sam „błąd” i teraz już każdy myślał, że
„tak miało być”.
Setlista, jaką chłopaki z Walii nam
sprezentowali wygląda następująco:
1. Don't Need You
2. Over It
3. 4 Words (To Choke Upon)
4. Suffocating Under Words of Sorrow (What Can I Do)
5. The Last Fight
6. Venom
7. Worthless
8. Piece of Me
9. Alone
10. Scream Aim Fire
11. You Want a Battle? (Here's a War)
12. No Way Out
13. Your Betrayal
14. Tears Don't Fall
15. Waking the Demon
16. Radioactive
2. Over It
3. 4 Words (To Choke Upon)
4. Suffocating Under Words of Sorrow (What Can I Do)
5. The Last Fight
6. Venom
7. Worthless
8. Piece of Me
9. Alone
10. Scream Aim Fire
11. You Want a Battle? (Here's a War)
12. No Way Out
13. Your Betrayal
14. Tears Don't Fall
15. Waking the Demon
16. Radioactive
Na zespół natomiast przyszło nam czekać... jakąś godzinę. Uznaje to powoli jako standard – do dwóch godzin przychodziło mi w tym roku czekać na dany zespół. Ale warto było! Zebrałem podpisy od wszystkich członków! Jedna z dziewczyn, która razem ze mną czekała na muzyków zaskoczyła mnie i chyba nie tylko mnie pytaniem, które im zadała – pytanie brzmiało w stylu „czy mogę opublikować zdjęcie z wami na portalu społecznościowym”. Oczywiście chłopaki się zgodzili z uśmiechem na twarzy i lekkim zaskoczeniem. Jak tylko trafiła się okazja musiałem zapytać „Czemu zapytałaś ich o to, czy możesz wrzucić zdjęcie z nimi?”. Odparła, że raz tak zrobiła bez pytania i potem musiała owo zdjęcie usunąć, gdyż członek ówczesnego zespołu nie życzył sobie tego. Zdziwiło mnie to bardzo. Tak samo pytanie dziewczyny, jak i jego zachowanie. Ale co ja tam się znam... ;)
Wszystko co dobre niestety szybko się
kończy i musieliśmy wracać. Każdy z nas był zadowolony. Sądzę,
że najbardziej Bartek, któremu udało się spełnić marzenie i
zobaczyć Bullet For My Valentine na żywo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz