wtorek, 19 listopada 2019

Rozdział 14



II MykaRock festiwal


17.08.2019



Druga edycja MykaRock festiwalu w Mykanowie. Cóż to był za wieczór. Dawno nie czułem takiej mocy pod sceną. Leniwiec, Farben Lehre i Oddział Zamknięty... krótko mówiąc – dali czadu!

Jak to zwykle bywa z takimi festiwalami, poszło na spontanie. Wybraliśmy się tym razem większą paczką, niż ja – solo, czy z Młodą. Pojechaliśmy w piątkę – ja, Młoda, Piotrek, Baku i Ewa (dziewczyna Baka). Baku z Ewą czekali na nas na miejscu.



Kilka dni wcześniej Baku (Adrian) zostawił sobie u mnie glany; żebym mu potem podrzucił, jak już dotrzemy na miejsce. Tutaj pojawiła się pierwsza humorystyczna scena ze mną – (nie)stety – w roli głównej. Otóż, dotarliśmy na miejsce, zebraliśmy się już, więc czas oddać nie swoje buty właścicielowi. Co zrobiłem? Wysiedliśmy z auta, odruchowo więc zamknąłem. Chwila rozmowy, po czym skierowałem swój krok w kierunku bagażnika, gdzie spoczywały glany. Ręka sięga do zamka i... o kurde! Nie da się otworzyć! Dlaczego? Przecież powinno się dać...

Próbowałem dobrych kilka, jeśli nie kilkadziesiąt minut i nic... Szarpałem jak Reksio szynkę bagażnik mojej Audiczki, a zamek ani drgnął. Prawie podniosłem tylną oś w powietrze... W końcu pamięć mi się odblokowała i przypomniałem sobie, że auto jest zamknięte! Brawo ja...

Co się nasiłowałem... co się nagłowiłem... co się nagadałem... to moje.. Ale przynajmniej wszystkim nam się zrobiło od razu wesoło.

Dobra, Baku w końcu odzyskał swoje pantofle i mogliśmy ruszyć na teren festiwalu. Na bramkach, jak to zwykle bywa, przeszukanie. Nawet Młodej przeszukali torbę... Tak najmłodsza z naszej paczki wnosi na teren imprezy niebezpieczne narzędzia... chyba telefon i portfel..? Nie ważne...

Szybki rekonesans, gdzie co jest i co tu można dostać... standard, więc to pominę ;)

Co było sympatyczne to drugie wyjście na coś w rodzaju małego parku z placem zabaw dla dzieci, ławeczkami a nawet miejscem na ognisko.

Tu mieliśmy chwilę dla siebie, zanim zespoły zaczną wychodzić na scenę. Pierwszy wyszedł Leniwiec. Rozbujali publikę i przyjemnie rozkołysali. Aż się dawne czasy przypomniały... bo, jeśli dobrze pamiętam, to Leniwiec był jednym z pierwszych zespołów, od których zacząłem przygodę z koncertowaniem... Cóż to były za wspaniałe czasy... Klimatyczne miejsce, gdzie ekipą potrafiliśmy spędzić każdą wolną chwilę, a w wakacje niemal każdego dnia... Na samą myśl się łezka w oku kręci...

Leniwiec skończył. Chwila przerwy technicznej i na scenę wyskoczył Wojtek z chłopakami, od razu dając czadu. Nie sądziłem, że Farben Lehre gości już na scenie od 1986 roku! Do tamtej pory byłem święcie przekonany, że jest to dużo młodszy zespół... Całe życie się uczymy...

Sporo, jak dla mnie, zagrali kawałków. Większość znałem, bądź kojarzyłem. W końcu odwiedziłem Farben Lehre pod sceną jakieś pięć razy. A widząc ich na scenie, łezka w oku znowu się zakręciła. Przyjemnie było sobie odświeżyć te super chwile.


Kiedy Wojtek z ekipą skończyli, my udaliśmy się do tego parku obok. Akurat miejsce z możliwością rozpalenia ogniska było wolne, więc tam siedliśmy... „na chwilę”... Troszkę się zagadaliśmy i ostatni zespół tego wieczoru – Oddział Zamknięty – oglądaliśmy już ze znacznie większej odległości od sceny.

Nie zlinczujcie mnie, ale nie przykułem większej uwagi do zespołu, choć grali naprawdę świetnie. Przyjemnie się przy nich spędzało czas.

Jednak wszystko co piękne szybko się kończy. Kiedy Oddział skończył grać, czas nadszedł, żeby się zbierać. Niechętnie, ale... po drodze jeszcze trzeba zrobić jedno międzylądowanie – na kolację.

Po drodze warty uwagi był tylko McDonald, więc tam się zatrzymamy. Ja z Młodą i Piotrem i Baku z Ewą, bo byliśmy na dwa auta.

Niestety, po dotarciu na miejsce okazało się, że restauracja jest już zamknięta i jedynie przez drive'a można coś zamówić. Uzgodniliśmy więc kto co chce i stanąłem przy okienku, czekając aż pani podejdzie. Czekałem chyba wieki... w końcu wsiadłem do wyimaginowanego samochodu i patrząc na tarzających się ze śmiechu towarzyszy podróży „podjechałem” pod okienko.

Jak już skończyliśmy się śmiać, w końcu ktoś podszedł z drugiej strony i wreszcie mogliśmy złożyć upragnione zamówienia.


I na tym zakończyła się dla nas druga edycja MykaRock. Ciekawe czy w przyszłym roku też coś zorganizuja? Jeśli będzie tak samo sympatycznie, jak w tym, to chyba się wybiorę? Zobaczymy, co i jak...

Nogi nie złamałem, ani ręki też... może to i lepiej, więc na następną edycję chętnie się wybiorę...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz