II MykaRock festiwal
17.08.2019
Druga edycja MykaRock
festiwalu w Mykanowie. Cóż to był za wieczór. Dawno nie czułem
takiej mocy pod sceną. Leniwiec, Farben Lehre i Oddział
Zamknięty... krótko mówiąc – dali czadu!
Jak to zwykle bywa z
takimi festiwalami, poszło na spontanie. Wybraliśmy się tym razem
większą paczką, niż ja – solo, czy z Młodą. Pojechaliśmy w
piątkę – ja, Młoda, Piotrek, Baku i Ewa (dziewczyna Baka). Baku
z Ewą czekali na nas na miejscu.
Kilka dni wcześniej Baku
(Adrian) zostawił sobie u mnie glany; żebym mu potem podrzucił,
jak już dotrzemy na miejsce. Tutaj pojawiła się pierwsza
humorystyczna scena ze mną – (nie)stety – w roli głównej.
Otóż, dotarliśmy na miejsce, zebraliśmy się już, więc czas
oddać nie swoje buty właścicielowi. Co zrobiłem? Wysiedliśmy z
auta, odruchowo więc zamknąłem. Chwila rozmowy, po czym
skierowałem swój krok w kierunku bagażnika, gdzie spoczywały
glany. Ręka sięga do zamka i... o kurde! Nie da się otworzyć!
Dlaczego? Przecież powinno się dać...
Próbowałem dobrych
kilka, jeśli nie kilkadziesiąt minut i nic... Szarpałem jak Reksio
szynkę bagażnik mojej Audiczki, a zamek ani drgnął. Prawie
podniosłem tylną oś w powietrze... W końcu pamięć mi się
odblokowała i przypomniałem sobie, że auto jest zamknięte! Brawo
ja...
Co się nasiłowałem...
co się nagłowiłem... co się nagadałem... to moje.. Ale
przynajmniej wszystkim nam się zrobiło od razu wesoło.
Dobra, Baku w końcu
odzyskał swoje pantofle i mogliśmy ruszyć na teren festiwalu. Na
bramkach, jak to zwykle bywa, przeszukanie. Nawet Młodej przeszukali
torbę... Tak najmłodsza z naszej paczki wnosi na teren imprezy
niebezpieczne narzędzia... chyba telefon i portfel..? Nie ważne...
Szybki rekonesans, gdzie
co jest i co tu można dostać... standard, więc to pominę ;)
Co było sympatyczne to
drugie wyjście na coś w rodzaju małego parku z placem zabaw dla
dzieci, ławeczkami a nawet miejscem na ognisko.
Tu mieliśmy chwilę dla
siebie, zanim zespoły zaczną wychodzić na scenę. Pierwszy wyszedł
Leniwiec. Rozbujali publikę i przyjemnie rozkołysali. Aż się
dawne czasy przypomniały... bo, jeśli dobrze pamiętam, to Leniwiec
był jednym z pierwszych zespołów, od których zacząłem przygodę
z koncertowaniem... Cóż to były za wspaniałe czasy... Klimatyczne
miejsce, gdzie ekipą potrafiliśmy spędzić każdą wolną chwilę,
a w wakacje niemal każdego dnia... Na samą myśl się łezka w oku
kręci...
Leniwiec skończył.
Chwila przerwy technicznej i na scenę wyskoczył Wojtek z
chłopakami, od razu dając czadu. Nie sądziłem, że Farben Lehre
gości już na scenie od 1986 roku! Do tamtej pory byłem święcie
przekonany, że jest to dużo młodszy zespół... Całe życie się
uczymy...
Sporo, jak dla mnie,
zagrali kawałków. Większość znałem, bądź kojarzyłem. W końcu
odwiedziłem Farben Lehre pod sceną jakieś pięć razy. A widząc
ich na scenie, łezka w oku znowu się zakręciła. Przyjemnie było
sobie odświeżyć te super chwile.
Kiedy Wojtek z ekipą
skończyli, my udaliśmy się do tego parku obok. Akurat miejsce z
możliwością rozpalenia ogniska było wolne, więc tam siedliśmy...
„na chwilę”... Troszkę się zagadaliśmy i ostatni zespół
tego wieczoru – Oddział Zamknięty – oglądaliśmy już ze
znacznie większej odległości od sceny.
Nie zlinczujcie mnie, ale
nie przykułem większej uwagi do zespołu, choć grali naprawdę
świetnie. Przyjemnie się przy nich spędzało czas.
Jednak wszystko co piękne
szybko się kończy. Kiedy Oddział skończył grać, czas nadszedł,
żeby się zbierać. Niechętnie, ale... po drodze jeszcze trzeba
zrobić jedno międzylądowanie – na kolację.
Po drodze warty uwagi był
tylko McDonald, więc tam się zatrzymamy. Ja z Młodą i Piotrem i
Baku z Ewą, bo byliśmy na dwa auta.
Niestety, po dotarciu na
miejsce okazało się, że restauracja jest już zamknięta i jedynie
przez drive'a można coś zamówić. Uzgodniliśmy więc kto co chce
i stanąłem przy okienku, czekając aż pani podejdzie. Czekałem
chyba wieki... w końcu wsiadłem do wyimaginowanego samochodu i
patrząc na tarzających się ze śmiechu towarzyszy podróży
„podjechałem” pod okienko.
Jak już skończyliśmy
się śmiać, w końcu ktoś podszedł z drugiej strony i wreszcie
mogliśmy złożyć upragnione zamówienia.
I na tym zakończyła się
dla nas druga edycja MykaRock. Ciekawe czy w przyszłym roku też coś
zorganizuja? Jeśli będzie tak samo sympatycznie, jak w tym, to
chyba się wybiorę? Zobaczymy, co i jak...
Nogi nie złamałem, ani
ręki też... może to i lepiej, więc na następną edycję chętnie
się wybiorę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz