PsychoVisions & Ennorath
10 dzień Lipca 2021
Moje pierwsze spotkanie z twórczością Ennorath było za pośrednictwem Szatańca. Kiedy to na owej stronie pojawiła się premiera ich najnowszego albumu. Oczywiście płytę dorwałem i zrobiłem na ten temat osobny filmik – o tutaj.
Natomiast Psycho Visions, w teorii, miałem poznać dopiero w następnym tygodniu w Leśniczówce. Wydarzyło się jednak to i owo, że tutaj pierwszy raz spotkałem tych Jegomościów.
Ale od początku…
Jak już dorwałem płytę to zapragnąłem mieć ją kompletną; czytaj podpisaną, rzecz jasna. Akurat po jakimś czasie, kiedy dogadywałem termin na rozmowę z nimi (pojawi się na YT niebawem) dowiedziałem się, że szykują występ. Tym wspaniałym sposobem zaliczyłem przyjemne z jeszcze przyjemniejszym. Kolejny odcinek do NIEcodziennych Wywiadów, a wieczorem koncert.
Do Garage Pubu dotarliśmy z Lubą razem z zespołem i mogliśmy potowarzyszyć im przy próbie a i poznać drugi zespół – Psycho Visions. Sympatyczne chłopaki.
Udało się również dorwać drugiego założyciela projektu muzycznego GON – Patryka (Maciek gra na basie w Ennorath), to i drugą płytę udało się przy okazji podpisać ^_^
Wreszcie, próby zakończone, widownia zaczęła się schodzić, czas ruszać pod scenę. Na scenie powitały nas białe maski zawieszone na sznurkach, po bokach perkusji i ogromny biały napis Psycho Visions. Początkowo nie zwróciłem na to większej uwagi, ot taki mają styl, spoko.
Ale kiedy wyszli na scenę, zobaczyłem coś iście niecodziennego. Czterech psycho-jeźdźców, ubranych na biało. To mnie już zaskoczyło. Perkusista miał na sobie zwykłe białe spodnie i ciekawy bezrękawnik. Gitarzysta można by rzec, że to samo, tyle tylko, że jego kurtkę (czy tam jakąś koszulę) miał bez lewego rękawa. Strój basisty był lustrzanym odbiciem – nie miał prawego rękawa. Ale dopiero wokalista, kiedy pojawił się na scenie, zrobił na mnie ogromne wrażenie – brak koszulki, tors pomalowany na biało tylko z lewej strony, na prawej ręce miał jakieś futerko. Mikrofon był na statywie, stylizowanym na dłoń manekina na patyku. Oczywiście wszystko białe. I ten wzrok… szaleńczy wzrok… kiedy spojrzał na ciebie nie wiedziałeś co robić…
Zaśmiałem się, że oto na scenę wyszli „jedyni biali wśród czarnych” – brzmi wam to jak coś rasistowskiego? Niepotrzebnie… toż to odniesienie jest do koloru strojów ^_^ które, jak się dowiedziałem, projektowane są przez nich samych.
Sama muzyka też była ciekawa. Choć, nie ukrywam, drobne problemy techniczne utrudniły mi muzyczną ucztę. Drugiego wokalu nie słyszałem wcale, a i z basem były problemy. Szkoda, bo klimat interesujący.
Setlista PsychoVisions:
1. Mirrors
2. Conjurer
3. Two Sides
4. March of Mannequin
5. EYN
6. Soul Collector
7. Inertia
8. Omne trinum perfectum
9. Hectic
10. Place
11. Feed Me
12. Dream My Son
Kiedy chłopaki skończyli swój występ, czas przyszedł na dorwanie ich i niech się podpisują. Przyznam szczerze, że ich płyty nabyłem w ciemno, wcześniej słuchałem tylko fragment jednego utworu, który przekonał mnie tak na dwa razy. Jednak po spotkaniu ich na scenie zmieniłem całkowicie zdanie. Udało się i na koszulce spoczęły podpisy wszystkich czterech Jegomościów. To samo tyczy się obu płyt. A i zapowiedziałem im, że zobaczymy się raz jeszcze – w Leśniczówce w następną sobotę (relacja z tego gigu już niebawem).
Teraz na scenę wyszła ekipa Ennorath (wywiad z nimi już za jakiś czas), i zaczęła się deathmetalowa jazda bez trzymanki. Chłopaki zaczęli grać a po chwili na scenie pojawiła się Aśka – wokalistka. Taka skromna, można by powiedzieć cicha, szara myszka… tak, do momentu, aż nie ryknie. Dała niezły popis swoich umiejętności wokalnych. Pozory mogą mylić, ale potęga strun głosowych już nie. Podziwiam jej umiejętności wokalne i to, że jest samoukiem.
Zagrali repertuar ze swojej najnowszej płyty - The Virtuous Villainy.
Setlista Ennorath:
1. Precibus (intro)
2. Nano soul theory
3. With Neophite’s fervour
4. Unnatural Selection
5. Quietus
6. Scavenger’s crib
7. The Virtuous villainy
8. Freatricidal
9. Selective Alliance
10. Governor of Ruins
11. A walk throug the embers (outro)
12. Freatricidal (bis)
Tu również nie obyło się bez zdobycia kompletu podpisów na koszulce, płycie i wspólnych zdjęć. Szkoda tylko, że Paweł zapomniał zabrać ich pierwszej płyty. Przez to mam luki na półce.. smuteczek.. ale to się jeszcze nadrobi.. ;)
Jeszcze chwila przyjemnej pogawędki z ekipami, wielkie podziękowania za gig, za bogaty bagaż merchu i czas wracać. Niechętnie wychodzi się z takich miejsc, gdzie atmosfera jest tak wspaniała i wręcz braterska, ale czasem trzeba..
Radowało mnie jednak to, że już za 6 dni znowu spotkam „jedynych białych, wśród czarnych” na scenie. Do zobaczenia Psycho Visions…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz