wtorek, 15 września 2020

Rozdział 20

 12 dzień września 2020 roku

Vane & Moyra + As Night Falls & Gentuza 


Myślałem, że ten dzień nie przyjdzie już w tym roku. Zaczynałem powoli tracić nadzieję, że jeszcze w tym roku uda się coś tutaj wrzucić. Co prawda pomijam styczniowe wypady na Hades Festiwal do Krakowa i Sabaton do stolicy. Potem przyszła cała ta znienawidzona przeze mnie sytuacja z podobno zabójczym (prędzej „zabójczym”) wirusem i całe plany koncertowe poszły do kosza.. Wściekły byłem strasznie – mówiąc naprawdę delikatnie. Zwłaszcza, że przepadły takie koncerty jak Lordi, Semblant czy chociażby Mystic Festival. W końcu jednak trafił się ten dzień. 


Moja Luba – Kasieńka, znalazła wydarzenie o nadchodzącym koncercie i zapytała, czy jedziemy? Oczywiście, że TAK! Będąc na takim deficycie koncertowym, kiedy trafia się blisko koncert, to po prostu trzeba jechać! Od razu dorwaliśmy dwa bilety i zaczęliśmy odliczanie do dnia, aż naładujemy puste już od dawna baterie. 

Dzień nadszedł. Koszulka gotowa, marker też. Bilety są. W drogę czas! 


Chorzowska Leśniczówka Rock'n'Roll Cafe – coś pięknego! Lokal mieści się w środku lasu(!) Dotarcie do niego przez te kręte ścieżki zasypane spacerującymi ludźmi nie było szybkie, ale z lekkim objazdem, udało się. Przytulne lokum z genialną rockową atmosferą. Weszliśmy jako jedni z pierwszych i od razu zajęliśmy swoje miejsca; Tuż obok merchu zespołów Vane i Moyra (potem rozstawiła się też ekipa z As Night Falls ze swoimi płytami). 






W mojej głowie, jak tylko zasiadłem, pojawiła się nieodparta chęć przytulenia nieskromnej ilości gadżetów. Co chwila rzucałem okiem na stoiska, badając co prócz płyt byłoby warte przytulenia? Moje oko przykuła koszulka i bluza od Vane’a. Dobra, obiekty westchnień upatrzone. Teraz jakby tu przekonać Mą Lubę, żeby nie urwała mi łba na wieść o moich niecnych zamiarach? Trudno, jakoś przeżyję. Ruszyłem i zaczął się bal… „Jak kupisz te dwie płyty, to trzecią masz taniej.” mój wewnętrzny Janusz biznesu obudził się w sekundę. Toż to okazja! Grzech taką przepuścić! „Dobra, dawaj!” 

„A kolega co tutaj ma?” Merch Vane był równie ciekawy co Moyry. Jednak tutaj już miałem więcej upatrzonych smaczków. Obowiązkowo płyty, a do tego koszulka i bluza, bo raz na ile można się szarpnąć i jakoś podziękować chłopakom za ich genialną sceniczną robotę. Przy okazji dorwałem jeszcze naszywkę, dwie naklejki i dwie kostki do gry. Zadowolony wróciłem do stolika, gdzie Kasia już ostrzyła sobie na mnie pazury. 

Niespodziewanie, jakby usłyszeli szelest folii, dosłownie znikąd pojawiła się Moyra ze swoimi chłopakami. Od razu podeszliśmy się przywitać, zagadać i skoro już jesteście to proszę mi się tutaj podpisać. Zaskoczenie wymalowane na ich twarzach na wieść, że mają się podpisać na koszulce było dosyć zabawne: „A nie szkoda ci koszulki?” odparłem: „Specjalnie po to ją zrobiłem.” 

Pierwsze płyty podpisane, pierwsze autografy na koszulce i pierwsze zdjęcia są. Super! Po chwili obok nas zmaterializowała się (prawie) cała załoga Vane. Tutaj historia się powtórzyła. Chłopaki zaszczycili i zostawili po sobie ślad na płytach i na koszulce. 







Korzystając z okazji, że jeszcze trochę czasu zostało do koncertu postanowiliśmy, że odniesiemy zbędny balast w postaci części zakupów do auta – żeby nie przeszkadzał w zabawie. 
















Kiedy wróciliśmy pierwsza rzecz jaką spostrzegłem to trzeci stolik. Pod naszą krótką nieobecność na pokładzie Leśniczówki pojawiła się ekipa As Night Falls. No nie mogłem sobie odmówić tej przyjemności i zamienić z nimi dwa słowa. Ich płyty też zagościły na mojej półce, na koszulce też się podpisali. Na pytanie, czy możemy sobie z Wami zrobić zdjęcie Ania (wokalistka) odparła, czy nie wolimy po koncercie, jak będą lepiej ubrani. Powiedziałem jej, że skoro mam tutaj wszystkich to gdzie będę ich po koncercie szukać, jak się rozejdą, będą pakować sprzęt czy zwyczajnie będą albo zmęczeni albo zajęci rozmowami z innymi? Jest okazja to trzeba ją wykorzystać! Nie miała kontrargumentu ^_^ 

Nie zabierając im więcej czasu, wróciliśmy na miejsce, czekając na pierwszy występ – Gentuzy. Swoją drogą, żałuję, że nie znalazłem ich ani przed koncertem, ani po. Mimo wszystko chłopaki dali czadu na scenie. I osobiście ich groove przypadł do gustu moim uszom. Szkoda, że zagrali tak krótko.. zaledwie pięć kawałków. Mimo to dali potężny zastrzyk energii. 








Tu muszę na chwilę przerwać. Nie lubię ani o nim słuchać ani tym bardziej samemu mówić (lub pisać), ale doszedłem do wniosku, że „wirus” dał się we znaki nie tylko ludziom, ale również sprzęt dostał po „kościach”. Gdzieś w połowie występu Gentuzy, pojawiły się drobne problemy z nagłośnieniem gitary. Po takim przestoju nawet sprzęt się rozleniwił… mimo to szybko uporali się z nieoczekiwanym problemem i mogli wrócić do grania. 







Jak już wspominałem, zagrali szybko i bardzo krótko, a potem gdzieś mi się ukryli. Przez co nie mogłem ich złapać, żeby zamienić z nimi choć dwa słowa. O koszulce nie wspominając.. 





Setlista Gentuzy: 
1. Eagles
2. Crystal
3. Love for Sale
4. Run
5. Kasjopeja












Szybka zmiana osprzętu i na scenie zagościła ekipa As Night Falls. Ciekawa była to zmiana klimatu. Od groove’u przeszliśmy na symfoniczny metal. Klimacik zrobili pierwsza klasa! Dawno moje uszy nie były skąpane w klawiszach symfonicznego metalu. Oczywiście tutaj również nie obyło się bez problemów z nagłośnieniem. 


Tym razem jednak w połowie piosenki mikrofon odmówił posłuszeństwa. Postanowił zrobić sobie chwilową przerwę w nadawaniu… :) przynajmniej widać, że metalowe koncerty nie są grane z playbacku, tylko w 100% na żywo. Przynajmniej ja osobiście nie spotkałem się z taką sytuacją, żeby jakiś zespół metalowy tak oszukał fanów i zagrał z playbacku. Ale starczy tej dygresji. 


Wracając, Ania i chłopaków, zrobili genialną robotę i wracając do domu w samochodzie zrobiliśmy sobie powtórkę symfonicznych klimatów As Night Falls. 



Setlista As Night Falls: 
1. Eternam Dance
2. Haven
3. Forgotten Legacy
4. Stronger
5. The Firebrand
















Po Ani z As Night Falls, na scenę weszła ekipa z Moyry. Tutaj byłem nieco bardziej osłuchany i jako tako byłem świadom czego się spodziewać. Mimo wszystko to co się wydarzyło na scenie przeszło moje najśmielsze oczekiwania. W pewnym momencie pomyślałem, że mam do czynienia z Polską wersją Arch Enemy i Alissią. I dzięki temu mają ode mnie dodatkowy, ogromny plus. Nie ujmując talentu ani Alissi ani Małgosi. Oba zespoły mają swoje miejsce w mojej playliście. 


Mając porównanie koncertu Arch Enemy i Moyry, muszę przyznać, że obie liderki pokazały na scenie dużego i ostrego jak brzytwa pazura. Wściekłość pałająca z oczu Małgosi, groźny wokal i ostre gitarowe riffy… uczta dla ucha, krótko mówiąc. 


Przy wcześniejszej rozmowie z Moyrą, byli tacy sympatyczni i weseli, że nawet przez myśl mi nie przeszło, że na scenie będzie taki pazur. W końcu Melodic Death Metal do czegoś zobowiązuje.



Na szczęście w trakcie ich występu sprzęt już zdążył się rozkręcić na tyle, że darował sobie stwarzanie problemów technicznych i występ pazura Moyry przeszedł bez żadnego zająknięcia. Co więcej, Moyra zaszczyciła nas również szybkim solowym popisem Mateusza na perkusji. To było miłe urozmaicenie. Po chwili dołączył do niego Kacper na swoim basie. Taki krótki, ale interesujący zwrot akcji. Szkoda tylko, że nie dali im więcej czasu antenowego, żeby mogli pokazać na co ich stać. 



Setlista Moyra: 
1. Ready Aim and Fire
2. Losing My Sanity
3. Fear of Life
4. Wake the Power
5. Aech Enemy
6. End of the World
7. The Eyes of Rat
8. Circus Madness














Miał być jeszcze biss, ale nić porozumienia zespół-widownia gdzieś się zawieruszyła. Szkoda, bo poczułem sympatię do brzmienia Moyry i tego scenicznego pazura. Następnym razem osobiście spod sceny będę się wydzierać „jeszcze jeden!” Macie to pewne! Chyba, że zapomne.. :)


Nadszedł czas na ostatni występ tego wieczoru. Przed nami na scenie pojawił się ster z jakiegoś okrętu i cała masa sznurów. Na scenie pojawił się Marcin ze swoją ekipą z Vane. Leśniczówka rozbrzmiewała teraz pirackim Death Metalem.


















Chłopaki zabrali nas na wyprawę po metalowych morzach i oceanach swojej twórczości. Po drodze przez morskie szlaki uraczyli nas takimi „szantami” – jak to Marcin powiedział – jak chociażby Black Vengeance, I am your Pain, Death’s Season czy Born Again. Nie obyło się też bez buntu na pokładzie z kawałkiem Mutiny. 


W swojej karierze koncertowicza miałem okazję pierwszy raz być świadkiem ściany śmierci. To było coś niesamowitego. W pewnym momencie Marcin rzucił w stronę widowni, że teraz on jest Mojżeszem a my morzem i mamy „uciekać” z środka. Po chwili muzyka ruszyła! Zabrzmiało kilka akordów i obie strony widowni, na znak Marcina – naszego chwilowego Mojżesza – spotkały się na środku. Genialny występ i wspaniała atmosfera pirackich szant w metalowym klimacie. 



Setlista Vane: 
1. Randy Dandy-O
2. Death’s Season
3. Edge of the Cutlass
4. Walk the Plank
5. Rise to Power
6. I am your Pain
7. Born Again
8. DICK (dig)
9. Become the Nightmare
10. Row-Ye Scallywags!
11. Redneck (LOG cover)
12. Black Vengeance
13. Ritual
14. Mutiny





Po ich występie udało mi się jeszcze raz zamienić dwa słowa z Mateuszem – gitarzystą Vane i złapać brakujące ogniwo do koszulki – spóźnionego Roberta, drugiego gitarzysty Vane. 



Zadowoleni, z naładowanymi bateriami i kompletem podpisów wróciliśmy do domu. 






Podsumowując, klimacik chorzowskiej Leśniczówki strasznie mnie i Kasię urzekł, więc coś czuję, że odwiedzimy ten lokal jeszcze na pewno nie raz. Zespoły wszystkie zagrały wspaniale i nawet te problemy techniczne, które zdarzyć się mogą każdemu nie przekreśliły i nie uszkodziły klimatu. Na pewno zagoszczę jeszcze nie raz pod sceną i powitam Vane, Moyrę, As Night Falls i Gentuzę krótkim, ale szczerym „NAPIE...ALAĆ!” ^_^ 




Nadal żałuje, że nie udało mi się dorwać chłopaków z Gentuzy.. ale sądzę, że nie wszystko jeszcze stracone. Także, Gentuza strzeżcie się… :) 



Tymczasem, myślę, że to byłoby na tyle z sobotniego wypadu. Mam nadzieję, że z czasem będzie się tu więcej pojawiać wpisów… ale jak to mówią – pożyjemy, zobaczymy. 

Trzymajcie się ciepło i do następnego.! Ave.! 


PS.: Serdeczne dzięki Gentuzie za podanie setlisty.
PS2.: Serdeczne dzięki As Night Falls za podanie setlisty.
PS3.: Serdecznie dzięki Moyra za uczciwy układ – zdjęcia za setlistę. 
PS4.: Od Vane'a udało mi się kartkę z setlistą przytulić. Mimo wszystko dla Vane też ogromne, serdeczne dzięki. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz