niedziela, 30 czerwca 2019

Rozdział 8

Weekend z Giewontem 

21- 22 dzień czerwca 20019


Nie ukrywam, chyba mnie „poniosło”, ale tylko troszeczkę. 




Jakoś w czwartek w godzinach porannych w mojej głowie zrodził się iście diabelski plan - „a gdyby tak wyskoczyć na Giewont?”. Pomyślałem, przeanalizowałem wszystkie „Za” i „Przeciw”, których prawie nie było, po czym swoje kroki skierowałem do mojego serdecznego przyjaciela – Piotra. Niestety, gamoń nie mógł. Jego strata.

Z dalszych rozmyślań wyrwała mnie matula wołaniem: „Obiad!”. Powróciwszy do rzeczywistości niczym wygłodniały wilk swe kroki skierowałem do kuchni.
Niestety, ten wątek jest kluczowy, dlatego proszę nie spać..! :) 
Przy obiedzie opowiedziałem domownikom o swojej „diabelskiej wizji”oraz o tym, że nie mam z kim ową wizję spełnić. Na to moja mama rzuciła: „To weź Młodą”. Spojrzałem na siostrę i już wiedziałem, co się szykuje. Od razu przedstawiłem więcej szczegółów, po czym oboje, z pełnymi brzuchami, ruszyliśmy się pakować. W międzyczasie dopiąłem podróż na ostatni guzik, jakim był nocleg w schronisku – ale o tym za chwilę...

Plan domknięty , plecaki zamknięte, furmanka gotowa – czas w drogę!
Do celu – jakim była „Wielka Krokiew” – dotarliśmy około 10:00. Szybka orientacja w terenie, krótki spacer po skoczni, jakaś przekąska i... do kieszeni wpadły trzy darmowe piwka ^_^ nie dopytywałem, ale Lech musiał mieć jakąś promocję, bo rozdawali bezalkoholowe Free chyba każdemu. Po tej zaskakującej ale i miłej niespodziance ruszyliśmy na szlak. 
Po przebyciu 2/3 drogi, zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę w hotelu na Kalatówkach, gdzie nakarmiłem dusze numizmaty i przytuliłem monetę.. 


Następnie ruszyliśmy dalej, w kierunku schroniska na Hali Kondratowej, gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg. Cena, moim zdaniem, była wyśmienita – ani za drogo, ani za tanio. Jedynie cena piwa powalała... ale jakoś to zniosłem i przetrawiłem :) W każdym razie, zainstalowaliśmy się na łóżkach, po czym Młoda postanowiła poleżeć i odpocząć, a ja korzystając z chwili spokoju postanowiłem przeznaczyć ten czas na literaturę. W wolnym tłumaczeniu – zasiadłem przy stoliku i zacząłem pisać... kolejne fragmenty książki ^_^ przy okazji ładując telefon ^_^ 


Po jakimś czasie przyszła Młoda. Posiedzieliśmy, coś tam zjedliśmy, porobiliśmy kilka zdjęć i poszliśmy się umyć a potem spać. 
Następny dzień zaczęliśmy od dobrego i sytego śniadania. Spakowaliśmy swój bajzel z łóżek i ruszyliśmy dalej w szlak. Po drodze spotkał nas krótki, ale dosyć intensywny deszcz. Mimo to nie zniechęcił nas do dalszej drogi. 

 

W końcu bo tym całym maszerowaniu dotarliśmy na Wyżynę Kondracka Przełęcz, skąd mieliśmy już ostatni etap drogi. Nim ruszyliśmy zrobiliśmy nieco dłuższy postój, by doładować energię. 
Przyznam się szczerze i bez bicia, że spodziewałem się nieco łagodniejszej trasy. Te łańcuchy i głazy... to było coś naprawdę świetnego. Mimo to w końcu się udało – osiągnęliśmy cel – dotarliśmy do tego całego krzyża! Tam przez chwile byłem fotografem, robiąc zdjęcia paru osobom. Posiedzieliśmy chwile i w końcu ruszyliśmy w dół... Tu zaczęły się robić schody... jakie wejście takie i zejście... Młodą dopadł chwilowy strach, ale szybko się z nim rozprawiliśmy. Mimo to całą trasę zeszła na tyłku.. w lekkim strachu, ale dała radę! I jestem z niej naprawdę dumny ^_^ 

 

Następnie ostatnie wejście do schroniska po zostawiony plecak i udaliśmy się w dół. W hotelu na Kalatówkach zjedliśmy obiad. Resztę drogi już pełni energii i z resztkami adrenaliny dotarliśmy do skoczni. Jeszcze mała przechadzka po Krupówkach i koło 20 wyjechaliśmy z Zakopanego. 





Uważam, że był to ciekawy weekendowy wypad „za miasto” poznaliśmy wiele osób, w tym parę z Rosji. I udowodniliśmy sobie, że nie taki Giewont straszny jak go malują.. Nawet Młoda, mając 12lat, dała radę dotrzeć na sam szczyt... ^_^ i tak, będę to powtarzać, ale jestem z niej mega dumny ^_^ 

 

Kończąc ten wpis.. muszę się pochwalić, że mam w planach kilka kolejnych weekendowych wypadów, jednak będą musiały one poczekać aż wrócę do pełnej sprawności.. 


Tymczasem dziękuję za uwagę i do zobaczenia, mam nadzieję, w niedalekiej przyszłości ^_^ 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz